Mąka, woda i delikatność
Od stu lat siostry pasterki z Poznania wypiekają wigilijne opłatki oraz komunikanty. I chociaż ciasto na nie przygotowuje się tylko z mąki i wody, to sztuka ta wcale nie jest taka łatwa.
W związku z tym nasi dziennikarze postanowili przyjrzeć się jej bliżej. Klasztor Zgromadzenia Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej znajduje się przy ulicy Piątkowskiej w Poznaniu. Oprócz wypiekania opłatków, siostry prowadzą również placówkę opiekuńczo-wychowawczą dla dziewcząt niedostosowanych społecznie. Oba budynki znajdują się obok siebie. My do jednego z nich zostaliśmy zaproszeni przez siostrę Beatę.
(Nie)odpowiednie warunki
Wróćmy jednak do początków… Założycielką Zgromadzenia Sióstr Pasterek Opatrzności Bożej jest siostra Maria Karłowska. Dawniej opłatki robiło się głównie przy parafiach – zajmowali się tym organiści albo ludzie żyjący w sąsiedztwie. Zakonnica zauważyła jednak, że są to warunki nieodpowiednie do takich wypieków. Zaczęła więc dowiadywać się, co jest potrzebne do tego, by powstała opłatkarnia w Wielkopolsce. Na szczęście pojawił się pan ze Śląska, który wszystko jej wytłumaczył. Wtedy też siostra Maria zaczęła szukać tzw. kleszczy do wypieku opłatków i komunikantów. Zaczęła się również współpraca z zakładami Cegielskiego, ale ze względu na czasy wojny dla Cegielskiego priorytetem stał się przemysł zbrojeniowy.
Niestety polski zakład nie spełnił naszych wymogów. Materiał był bardzo złej jakości, podobnie obsługa. Matka przełożona zaczęła więc szukać w Niemczech. Udało się nawiązać współpracę z firmą Kissing, która wciąż działa w tej branży. Z czasem jednak matka nawiązała współpracę również z osobami i firmami z Poznania, które serwisują i powielają maszyny. Później nastała też elektryfikacja, a w latach 80. opłatkarnię przeniesiono do nowego budynku. W tej chwili trwa kolejny etap modernizacji – z pieców ręcznych przechodzimy na automatyczne, półautomatyczne lub elektryczno-pneumatyczne. W tej chwili zostały nam dwa ostatnie ręczne stanowiska – opowiada siostra Beata.